Dorota Urbańska

jeździec/trener II klasy/sędzia ujeżdżenia
  • HOME

  • O MNIE

  • KONTAKT

  • MOJE SUKCESY

  • BLOG

  • GALERIA

  • MOI PODOPIECZNI

  • MOJE KONIE

  • ARTYKUŁY

  • sesja 03.2016. K.Zyżylewska

  • Goldenhorse kwiecien 2016

  • Cavaliada Torwar 2016

  • Media Driving Cup 2016

  • cavaliada 2017

  • More

    POLECAM!!!

    © 2023 by Dorota Urbańska Proudly created with Wix.com
     

    tel:

    T: (48) 609 184 134 

    kontakt:

    dodo.urbanska@gmail.com

    • facebook
    • Twitter Clean
    • w-googleplus

    Follow me

     

    FOTO:

    Zdjęcia na mojej stronie są autorstwa następujacych osób:

    *Ewelina Kwietowicz*Jakub Kowalski*Emilia Jach*

    Dorota Jach*Faara*Łukasz Kowalski* Studio 360

    Wszystkim powyższym osobom ogromnie dziękuje za mozliwość ich opublikowania

    HIPEROPTYMIZM 2010-01-21 15:19:23     Chcę poruszyć temat, który jest może bardziej związany z teorią psychologii koni, a nie stricte z jeździectwem...

    Matematyka w szrankach czyli diabeł tkwi w szcegółach

    Zwrot na wrażliwość

    Zagalopowanie od d... strony

    Zadziałać dosiadem

    Świat wygląda inaczej z budki

    Wrzucamy bieg wsteczny

    Szacunek dla zewnętrznej wodzy

    Ręka na sznurku

    "Przejechany przez rękę"

    Please reload

    Wszystkie posty
    Follow Us
    • Facebook Basic Square
    • Twitter Basic Square
    • Google+ Basic Square

    Ręka na sznurku

    Czy nigdy was to nie zastanawiało, że wasz koń chodząc na lonży na najzwyczajniejszych wypinaczach  ma grzecznie ustawioną i spokojna głowę, i w ten sposób chodzi stępem, kłusem i galopem, po drodze robiąc płynne przejścia nie szarpiąc się ( jeżeli tak nie jest to warto nad tym popracować), a gdy na niego wsiadamy to zaczynamy mieć problem. I w wielu przypadkach źródłem kłopotów jest działanie naszej ręki. A gdybyśmy tak udawali, że nasze ręce i wodze to wypinacze?

    Tutaj popatrzcie na rysunek . Linia zaznaczona przed naszymi dłońmi oznacza „nasza strefa” – tam nie może koń wyciągnąć naszych rąk. Patrząc w drugą stronę na wysokości siodła znajdziemy drugą linie -„strefa konia” – za nią nie wolno nam pociągnąć.

     

     


    Teraz chwila o ręku – długo szukałam odpowiedzi jak tak naprawdę ma być ustawiona dłoń – niby wiem że kciuki do góry, niby wiem że tenże kciuk MUSI przytrzymywać wodze aby nam się nie wysuwały, ale już kombinacji dotyczących ustawienia i skręcenia nadgarstka jest  mnóstwo. I wreszcie kiedyś, od polskiego trenera, usłyszałam – opuść luźno ręce wzdłuż tułowia, dłonie zamknij w pięść i teraz zegnij łokcie kierując przed siebie w  stronę pyska konia. Koniec  - najprostsze jest najlepsze. Może tylko dodam, że powierzchnia dłoni powinna być równoległa do powierzchni łopatki u konia – więc inaczej będzie to wyglądało na folblutce, a inaczej na perszeronie.
    Wracamy do rysunku. Pomyślcie teraz ze wodze to są wypinacze. A wy przed siodłem nacie swoje pole działania – w tym obrębie możecie robić półparady, parady, przytrzymywać czy zakręcać i ważne aby bardzo szanować obie linie. Nie wolno wam ciągnąć konia w tył, a z drugiej strony nie wolno koniowi wyrywać waszej ręki w przód.. Spróbujcie skoncentrować się, czy trzymacie dłonie wciąż na tym samym miejscu - bardzo przydatne są w tym przypadku wodze ze stoperami, dowolnie skórzane czy  taż parciane. Oczywiście ciut zmienia się długość zewnętrznej i wewnętrznej wodzy wraz z kołami czy chodami bocznymi, ale to są już drobne różnice i ważne aby były świadome.
    Warunkiem, aby taka praca się  sprawdziła jest kontrola, że siedzicie dobrze w siodle i aktywnie jedziecie do przodu.
    Ale uwaga z nadmierną aktywnością, aby nasz koń nie uciekał spod was, a my go gonimy. Dopiero po pewnym czasie okaże się jak trudno jest zachować i szanować w pracy obie te linie : naszą i konia. Bardzo fajnym ćwiczeniem jest jazda z linka na szyi - wówczas co prawda ograniczony mamy ruch rak - ale dopiero wtedy wyraźnie czujemy jak często ciągniemy naszego konia wstecz, albo że on nas wyciąga  nas za ręce  z siodła. Trzymamy w każdej z rąk kawałek sznurka - dobra metodą jest aby sznurek był dość cienki i wrzynał nam się w dłoń gdy tylko zaczynamy nadmiernie ciągnąć.

     

     


    Zapewniam was, że  jest to dość niewygodne z początku, ale wielu z moich podopiecznych już po 1-2 jazdach doceniało efekty ustabilizowanej ręki  za pomocą sznurka - to koń pokazywał nam, że jego głowa się uspokajała i wszystko robiło się dużo prostsze. Nie wszyscy mają problem z ciągnięciem wstecz. Druga część jeźdźców nadmiernie oddaje rękę do przodu - nie zamykając konia dobrze z przodu. Dla nich bardzo dobrym ćwiczeniem jest trzymanie takiej samej linki, sznurka, który jest przewleczony przez przedni łęk siodła ( najlepiej przez kółeczka przed maszynka od puśliska) - analogicznie nie pozwala na nadmierne oddawanie rak do przodu. Mam nadzieje, że nikogo tutaj nie urażę mówiąc, że jestem w  pewnym sensie  samoukiem jeździeckim. Co prawda miałam możliwość i korzystałam z wiedzy i nauk wielu bardzo dobrych polskich trenerów, jednak na co dzień ze względu na brak pieniędzy jeździłam sama,  bo  nie miałam trenera który mówiłby mi plecy prosto, łydka przyłożona itd, za to musiałam ćwiczyć autokontrole - która jak wiadomo czasem zawodzi. Dobrze wiem teraz jakie to trudne. Stąd moje pomysły ze sznurkami. Popatrzcie na zdjęcia - w wersji 1 - można założyć na sznurek (stajenny „sizal” od słomy czy siana:-)) od strony konia kawałek zwyczajnego węża ogrodowego lub innego ochraniacza, aby sizal, który ma być dla nas nieprzyjemny gdy zaczynamy ciągnąc - nie był niemiły dla konia.
    Przy okazji przypominają mi się bardzo ciekawe konsultacje z panią Małgosia Morsztyn – brałam w nich udział na  miłym koniu, jednak zbyt aktywnie idącym do przodu – często wychodzącym spod  kontroli właśnie z tego powodu. Rada na ten problem Pani Małgosi była dla mnie z początku dużym zaskoczeniem. Mianowicie założyła mi na szyję konia uwiąz związany w pętle i w ten sposób, prawie nie używając wodzy, miałam jeździć wykonując przejścia, wolty i inne elementy, ignorując ustawienie, a koncentrując się na działaniu mojego dosiadu oraz starając się uwrażliwić konia na jego działanie. Ku mojemu zaskoczeniu zadziałało:-) Koń reagował na nacisk sznurka na łopatki i klatkę piersiową i problem za ciasnej szyi i ustawienia znikł.
     

    KOMENTARZE:

    • Dopiero kiedy wykorzystałam do jazdy sznurek zdałam sobie sprawę jak często ściągam konia do siebie. Paskudny nawyk. Pierwszy krok, to zdawać sobie sprawę. Dziękuję za wszystkie wskazówki. Są bardzo cenne.

    autor: Kasia, 2011-03-15 10:27:34

    • "Dla nich bardzo dobrym ćwiczeniem jest trzymanie takiej samej linki, sznurka, który jest przewleczony przez przedni łęk siodła ( najlepiej przez kółeczka przed maszynka od puśliska) - analogicznie nie pozwala na nadmierne oddawanie rak do przodu." Dorotko, czy dobrze rozumiem, że jest to dokładnie takie ćwiczenie, jakie zaproponowała kilka miesięcy temu na konsultacjach w Centurionie Pani Kyra Kyrklund Pani Małgorzacie Morsztyn na ustabilizowanie ręki?

    autor: Monika Horodeńska, 2011-03-15 13:15:18

    • Świetny tekst. Na pewno będę do niego wracać i zastosuję przy najbliższej okazji. Bardzo przydatne rady, szczególnie dla mnie po latach wyścigowego "trzymania za twarz".

    autor: Katarzyna Błesznowska, 2011-03-15 15:34:06

    • Jak zwykle prosto i dobrze napisane :). Sznurek przetestowany i myślę, że raz na jakiś czas warto tak pojeździć (szczególnie, jeśli nie ma w pobliżu nikogo, kto mógłby spojrzeć). Dla mnie najbardziej przydatna okazała się wskazówka z ustawieniem ręki. Pilnowanie zgięcia w łokciu pomaga ustabilizować rękę i jednocześnie ją rozluźnia.

    autor: Dominika Bień, 2011-03-17 10:20:09

    • Super artykuł. Mam jedno pytanie - co jeśli chcę ze sznurkiem wypuścić konia w dół i on się podniesie? (robi się brak kontaktu, co wtedy ;)) I masz może jakąś dobrą radę, jak rozluźnić biodra, aby dobrze usiąść w galopie?

    autor: Paula, 2011-03-20 18:30:03

    • czy można poprosić jakiś krótki filmik z takiego trzymania? wykonałam sznurek probowalam "na nim" dzis jezdzic i nie wiem czy do konca o to chodzilo. cala bylam sztywna, kon zazwyczaj chodzi z glową w chmurach i ciężko o fajny kontakt, więc jak to jest? może źle go trzymałam, może złą długość dobralam, ręce były nie zmienione w ruchu -byly takie same jak bez sznurka, może tylko tyle że bardziej z przodu

    autor: magda, 2011-03-26 17:46:36

    • Moniko, rzeczywiście chyba ktoś mi opowiadał o Pani Kyr'ze - że coś takiego zastosowała podczas swojego treningu - mnie niestety nie udało się zdobyć biletów na klinikę. Ale bardzo mnie cieszy, że "moje" pomysły są stosowane rzez tak wielkie nazwiska:-) A tak na poważnie - ja nic nowego nie wymyślam - staram się tylko słuchać i próbować na sobie i moich podopiecznych. Jak coś wychodzi to myślę że może i komuś kto sam pracuję nad sobą i swoim koniem to się przyda.

    autor: DoDo, 2011-03-27 20:02:25

    • Paula, na tym sznurku jeżdząc nie da rady być tak elastycznym jak bez niego - jego cel to pokazać nam 1. czy mamy kontrolę nad naszymi dłońmi i nie latają nam 2. czy nie ciągniemy/oddajemy nadmiernie bez kontroli. Stąd jeżeli pojedzesz żucie z ręki to zapewne będzie dużo trudniej zachować kontakt - trzeba na nowo nabrać i uporzątkować kontakt jeżeli koń podniesie głowę. A elastyczne biodra - olbrzymmi temat:-) lonża i autokontrola, blog " zagalopowanie od d... strony" wraz z ustępem o pracy w stępie, joga, streching oraz zapewne wiele wiele innych pomysłów:-) Powodzenia

    autor: DoDo, 2011-03-27 20:09:40

    • Magdo , tak jak pisałam w tym tekście - często na początku jest dużo trudniej i na pewno 1 jazda nie uporządkuje naszych rąk od razu. Stąd apeluje o cierpliwość i kilka a nie jedną prób. Może znajdzesz to o czym pisałam. Trzymam kciuki.

    autor: DoDo, 2011-03-27 20:12:58

    • wyslalam pani wiadomosc, ze zdjęciem z "moim sznurkiem" doszlo?

    autor: joanna, 2011-03-28 17:36:18

    Please reload

    POLECAM!!!